Ostatnio stwierdziłam że robienie modelinowych ciastek i babeczek raczej się mija z moim powołaniem. Przestało mnie to troszke jarać a poza tym... ja takiej biżuterii po prostu nie noszę. Sprzedaż idzie raczej marnie więc potem wszystko leży i leży a ja nie mam co z tym zrobić. Więc tak sobie stwierdziłam, że jeśli moja dalsza przygoda z masami termoutwardzalnymi ma mieć jakikolwiek sens to muszę się posunąć o kroczek dalej i zacząć coś nowego. Na razie dopiero się uczę, więc nie spodziewajcie się wielkich rewelacji ale wydaje mi sie to jakieś.. ciekawsze niż kolejna porcja truskawek i tortów. Na razie zrobiłam dwie prace z których każda jest zupelnie inna od drugiej, dziś pokażę wam tą moim zdaniem mniej udaną. Wykorzystałam złoty proszek którym chwaliłam się jakiś czas temu i jest po prostu przegenialny. Teraz zbieram po całym domu rózne dziwne rzeczy z fajnymi fakturami, nałogowo zbieram obrazki do decou żeby polecieć z nimi do punktu ksero do drukarki laserowej i rozrysowuję na świstkach papieru kolejne pomysły a mam ich całkiem sporo. Także jeśli wena mnie znów nie opuści zobaczycie pare ciekawych rzeczy w najbliższym czasie ;p
Tu tak na początek... jak już mówiłam, praca wg mnie bardzo średnio udana, w mojej głowie wyglądało to o niebo lepiej. Ale technika strasznie mi się spodobała, to przyznaję. No i tak na usprawiedliwienie powiem że wisiorek nie jest jeszcze skończony, to cos nie będzie takie samotne jeśli to kiedyś dokończę ;p
W rzeczywistości to niebieskie jest bardziej miętowe niż niebieskie, literki są troszke ładniejsze i ogólnie wygląda to troszke no... ładniej
Wiecie że ostatnio kompletnie mi odwaliło na punkcie jednej piosenki? Ubolewam jedynie nad ciut debilnym tekstem ale jak sie nie wsłuchuję za bardzo to ją bardzo bardzo lubię ;p
I tak na koniec.... macie jakieś sposoby na zamarzające palce? Nawet w dwóch parach rękawiczek i dłoniach wciśniętych w kieszenie ręce mam dosłownie sztywne z zimna...
Super wyszło! Ten napis i w ogóle :) Na pierwszy rzut oka myślałam, że to złote to metalowa bazai się dziwiłam do czego wykorzystałaś ten proszek ale potem powiększyłam i O.o No po prostu łał! Mnie się bardzo podobają takie prace ale za grosz nie umiem takich robić...
OdpowiedzUsuńWisiorek-prześliczny , nawt jeśli nieidealny:P a co do marznących rąk ... miałam kiedyś takie fajne torebki do kieszeni z płynem i blaszką. jak się wygieło tą blaszke to ten płyn twardniał i robił sie gorący . Świetny wynalazek ;)
OdpowiedzUsuńznalazłam coś takiego
OdpowiedzUsuńhttp://ogrzewacze.net/details.html?id=2
Wisiorek naprawdę ślicznie wyszedł :) A można wiedzieć jak będzie wyglądała dalsza część, bo powiem szczerze, że mnie zaintrygowałaś :P
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno: mam sprawę, sprawdź maila :)
Usuńciekawa praca *_* u mnie właśnie słodkości zachwycają ;)
OdpowiedzUsuńWisiorek ekstra! Ja noszę cały czas przy sobie ogrzewacz (taki co się krystalizuje) i jak jest już źle to go odpalam :)
OdpowiedzUsuńA Mnie się przedziurawił ten ogrzewacz przy drugim użyciu :( Miałam taką słodką choinkę z Empiku ;)
UsuńŚliczny wisiorek
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o dłonie, to ja cały czas mam przy sobie ogrzewacz, taki co się krystalizuje